niedziela, 2 kwietnia 2017

5. Zima. Bonus


Dlatego lecę dziś nad miastem jak ptak
Wysoko tak, wolny jak nigdy wcześniej
Zostawiam Wam ziemskie więzienie i strach
Niesie mnie wiatr, ale być jedną z gwiazd nie chcę


     Nadeszła zima. Tegoroczna była naprawdę piękna. W porównaniu z poprzednią nawet największa plucha byłaby pewnie cudowna. O tej zeszłorocznej chciałeś zapomnieć, wyrzucić ją z pamięci. Wystarczyło, że wyjrzałeś za okno, a uśmiech sam wpływał na Twoje usta, Kamilu. Śnieg delikatnie prószył. Już nie mogłeś doczekać się świąt. W tym roku mieliście spędzić je z Twoimi rodzicami.

     Zebrałeś się szybko i nawet bez śniadania ruszyłeś w stronę studio. Wszystko dookoła napawało Cię optymizmem. Zbliżająca się wielkimi krokami premiera Jest super powodowała, że nie mogłeś usiedzieć na miejscu. Prace nad płytą już dawno się skończyły, a ty i tak dzień w dzień jeździłeś do wytwórni i pracowałeś. Zeus. Nie żyje. dużo dla Ciebie znaczył. I mimo że był to cholernie trudny okres, nie chciałeś o nim zapominać. Bo był przełomem. Teraz wielu nazywało Cię czołowym polskim raperem. Takim, o którym się pamięta. Należałeś do elity. Ale to nie było dla Ciebie najważniejsze. Najważniejsze było to, że się udało.

     Spojrzała na kartę. Przeczytała szybko kilkanaście liter, a jej serce zadrżało. Łzy napłynęły do oczu. Centralny punkt jej klatki piersiowej rytmicznie stukał.



Zostawiam Wam ziemskie więzienie i strach...

     To wróciło. Ten pieprzony stan beznadziei i depresji wrócił. Usiadła na łóżku i schowała twarz w dłoniach. Nie powstrzymywała już łez. Złapała szybko telefon i wybrała numer Wojtka. Joteste odebrał po kilku sygnałach, a Julia rozpłakała się jeszcze bardziej.
-Ej, co jest? - zapytał przerażony.
-On... On chce się zabić...

     Usłyszałeś trzask. Szybko ściągnąłeś słuchawki i odpychając się na fotelu od wielkiego biurka z konsolą, wystałeś i wyszedłeś z pomieszczenia.
-Kamil! - usłyszałeś Wojtka, ale nigdzie nie mogłeś go dostrzec. - Kamil! Kamil, gdzie ty, kurwa, jesteś?!
Wyszedłeś do niewielkiego hallu i ujrzałeś zapłakaną Julię i biegającego po wytwórni Jaskólskiego. Twój kumpel zaraz do Ciebie podbiegł i potrząsnął Twoimi ramionami, a Julia wtuliła się w Twoją klatkę piersiową. Nie wiedziałeś o co chodzi. Jeszcze przed dwoma godzinami wszystko było w porządku.
-Stary, co to, kurwa, ma być?! - Joteste wcisnął Ci w dłoń pomiętą kartkę.
Rozwinąłeś świstek papieru i ujrzałeś na nim tak dobrze znany Ci tekst. Przecież to był fragment Gwiazd, a Ty całkiem niedawno znalazłeś tę kartkę, bo kiedyś zapisałeś sobie ten cytat, by go nie zapomnieć.
-Jul... - złapałeś jej drobną twarz w obie dłonie. - Nic mi nie jest... Wszystko gra. Ej, mała. Jest super.


Skończyła się zima...


28 maja 2016.
18:28
piszę ostatni rozdział mając zaledwie jeden napisany
paradoks.
jutro jadę nad morze. idę się pakować

2 kwietnia 2017
16.54
koniec.
nieraz płakałam pisząc to.
za duże rany.
za świeże.
ale... ale dzięki Kamilowi zmieniło się moje życie.

publikuję to dokładnie rok po swoim pierwszym koncercie Kamila. wtedy, po koncercie, chciałam Mu podziękować za wszystko, co dla mnie zrobił. nie udało się. udało się dokładnie 9 dni temu. Jego wzrok sam mówił, że doskonale mnie rozumie i wie, co miałam wtedy w głowie. 

Zeus, dziękuję Ci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz